Dwa kolory, sufit jako element zagospodarowania przestrzennego,drewniany fartuch i bardzo kontrowersyjny wybór podłogi - na przykładzie tego niewątpliwie ciekawego wnętrza można naprawdę wiele się nauczyć - jak to zawsze jest - znajdujesz dobry pomysł, pokazujesz go specjalistom i otrzymujesz szczegółową krytyczną recenzję odpowiedź. Redaktorzy Roomble odkryli, naszym zdaniem, bardzo ładny dom wśród dzieł włoskiego studia Make That. Coś było z nim nie tak, ale nie wiedzieliśmy co dokładnie. Architekt, który podjął się skomentowania tego wnętrza, uporządkował wszystko i szczegółowo odpowiedział na najważniejsze pytanie wszystkich fanów i krytyków stylu skandynawskiego – dlaczego niektóre białe wnętrza przypominają oddziały szpitalne. Mito Melitonyan, architekt: - Urodziłem się w rodzinie architektów i miałem szczęście zostać dwunastym. Po 9 klasie poszedłem do MKAMS (szkoły architektonicznej) i bardzo długo nie mogłem zrozumieć, czego ode mnie chcą. Zasmakowanie w zawodzie przyszło po 3 roku, kiedy wysłano nas na praktykę. Potem trafiłem do architekta Borysa Uborewicza-Borowskiego, którego mój ojciec i ja poznaliśmy przypadkowo na jednej z wystaw architektonicznych. Pierwsza pensja wyznaczyła kierunek moich działań i właściwie przypieczętowała mój los. Z pasją rozpoczęłam pracę w swoim zawodzie i robię to do dziś. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak wszystko potoczy się dalej, ale teraz robię to, co umiem najlepiej. Przez 4 lata zajmowałam się głównie dużymi projektami urbanistycznymi, dzięki czemu nauczyłam się myśleć strukturalnie, potem wolałam pracować samodzielnie. W trakcie samodzielnej pracy doszedłem do wniosku, że w architekturze i projektowaniu sam obiekt jest sprawą drugorzędną, istotna jest komunikacja z otoczeniem, w którym projektujesz, czyli osobą, dla której tworzysz obiekt. To w istocie ukształtowana pozycja życiowa, która dotyczy nie tylko architektury: nie pracuję z przedmiotem, pracuję z ludźmi. melitonyan.com W tym przykładzie wrażenie mieszkania zostało zepsute przez podłogę. Ze względu na bardzo dziwną różowo-brązową fakturę ma się wrażenie, że patrzy się nie na mieszkanie mieszkalne, ale na przestrzeń publiczną. Biały kolor nie jest panaceum, trzeba wiedzieć, jak z nim pracować. Gdyby w tym pomieszczeniu autorzy woleli na przykład panele jako pokrycie podłogowe, wnętrze wywołałoby pozytywne wrażenie.Jeśli mówimy bezpośrednio o źródłach problemu, to jest to niejednorodna tekstura; we wnętrzu nie ma się do czego przyczepić. Bo to, co powinno być atrakcją, stało się główną wadą.Sama kuchnia jest dobra - duże, lakoniczne kształty. Bardzo ciekawa technika z drewnianym fartuchem. Nawet jeśli jest to imitacja płytki, nadal wygląda świetnie.Ale kąpiel mnie nie przekonała.Z jednej strony to piękne rozwiązanie: boki miski oddalone są od ściany o około pięć centymetrów. Wygląda świetnie, ale z punktu widzenia eksploatacji nie jest to najlepsza opcja – w tych pęknięciach regularnie będą gromadzić się rzeczy, których nie lubimy szorować, a jeśli na początku wystarczy pasja do regularnego czyszczenia, to z biegiem czasu lata gospodyni domowa zacznie „poddawać się” w tym niewygodnym miejscu, co oznacza, że \u200b\u200bbędzie się spodziewać pleśni, płytki nazębnej i innych „radości”. Kolejnym punktem jest okno. Można je otworzyć tylko w samej łazience; najlepiej, gdy zawiasy powinny znajdować się po drugiej stronie, a okno powinno otwierać się na ścianę łazienki.Podoba mi się paleta - w tym mieszkaniu dominują dwa kolory: biały i brązowy. Pasują do siebie idealnie. Lubię podział na strefy za pomocą tekstury, a raczej materiałów sufitowych. W kuchni belki, w salonie płyta gipsowo-kartonowa i jeszcze więcej belek. Miękkie, prawie niezauważalne, a jednocześnie bardzo zauważalne przejście.Wśród minusów wymieniłbym także porażkęwypełnienie przestrzeni - w niektórych miejscach widoczne są wyraźne puste przestrzenie, które są bardzo widoczne, nawet fikusy nie pomogą. Chcę wymienić źle dobrany stolik kawowy przy sofie na bardziej masywny.Oświetlenie w tym wnętrzu powinno być pewnego rodzajuwłasną logikę, zrozumiałą dla niektórych autorów. Jedynym odpowiednim miejscem jest lampa sufitowa nad stołem w jadalni. Jednak pomimo tych wszystkich niedociągnięć, ogólnie rzecz biorąc, wnętrze wyszłoby w 100%, gdyby autorzy wybrali inną podłogę. To dzięki niemu zwracasz uwagę na wszystkie niedociągnięcia, które stały się tak wyraźnie widoczne.