Odwiedzicie modę ETK

Z dala od etk- fashion.com: Anna Medleva, architekt z wieloma aspektami

Naszemu gościowi dzisiaj udało się pracować dla paryz legendarną osobowością, stwórz własną kolekcję mebli, przyczyń się do rozwoju jednej z największych wystaw na świecie i zostań szczęśliwą mamą. Jesteśmy pewni, że to dopiero początek. Dziś naszym gościem jest Anna Medleva, architekt i projektantka o wyjątkowej i bardziej niż wszechstronnej działalności. W swojej karierze, która dopiero się rozkręca, Anna osiągnęła tak wiele, że innym profesjonalistom wystarczyłoby na kilka żyć. Jak ona to zrobiła? Niech Anna Medleva sama nam to powie. Anna Medleva, architekt

Zasady działania Anny Medlevy

Styl

Chyba nie mam preferencji stylistycznychże prawdziwego profesjonalistę nie powinno obchodzić, w jakim stylu pracuje. Własne pismo, własny styl – to kolejne pytanie. Ale trudno mi to ocenić samodzielnie; to od widza zależy, czy mam swój własny styl, czy nie. Inaczej jest, jeśli mówimy o upodobaniach we własnych wnętrzach. Ale tutaj wszystko zależy od obiektu. Może to być ścisły minimalizm, jeśli kto woli, lub swobodna, efektowna fuzja, w której będzie mi ciepło i przytulnie, jeśli mówimy np. o własnym mieszkaniu.

Cennik

Pewnie nie najwyższy, ale i nie najniższy.Uważam, że mój zespół to specjaliści na wysokim poziomie, a za profesjonalizm trzeba płacić. Często musimy poprawiać błędy innych ludzi. Klienci, chcąc zaoszczędzić pieniądze, zlecają projekt w oparciu o politykę cenową, nie rozumiejąc, co ostatecznie otrzymają. Z reguły to, co zapłaciłeś, to to, co masz. Wtedy będziesz musiał zapłacić nam lub ludziom takim jak my. Przysłowie mówi: „Skąpiec płaci dwa razy” – cóż, co na to poradzić?

Wyjątkowość

Wyłącznie w profesjonalizmie.Przeżywamy bardzo ciekawy czas. Rynek jest pełen usług, których istota nie jest do końca jasna. Wiele osób po ukończeniu niektórych kursów nazywa siebie projektantami. Co to jest? Niektórzy nieszczęsni budowniczowie... a jest ich wiele. Naszym klientom oferujemy pełen pakiet usług, od pomysłów i pomysłów po pełną realizację. Jeśli chcesz, aż do kapci przy wejściu. Na nasze usługi udzielamy także gwarancji. Dziś w ten sposób pracują tylko bardzo profesjonalne zespoły, które przetrwały niejeden kryzys, a których celem nie jest napełnienie dzisiaj kieszeni i nie dopuszczenie, żeby jutro trawa urosła.

Najfajniejszy projekt

Tak czy inaczej, mój najfajniejszy projekt toto jest moja córka. A ten projekt nie jest jeszcze skończony. Kiedy wypuszczę ją w dorosłość, wtedy powiem: „Tak”. Nie na próżno to wszystko przez ten czas…” Myślę, że tak. Jeśli mówimy o działaniach zawodowych, nie mówiłbym o „fajności” projektów, podzieliłbym je na najciekawsze i prawdopodobnie najtrudniejsze. Od czasów szkolnych zawsze lubiłem trudne problemy. Im bardziej złożone zadanie, tym ciekawsze jest znalezienie rozwiązania i tym większa przyjemność z wyniku. Na przykład nieskończenie interesująca była praca nad kompleksem jeździeckim Divny, który został zbudowany w pobliżu wsi Padikovo. To obszar 14 hektarów, na którym wszystko, absolutnie wszystko zostało wynalezione i opracowane w mojej pracowni. Pamiętam, jak robiliśmy pierwszą prezentację dla naszego klienta. Jak dobieraliśmy materiały i marzyliśmy, że sam kojec zbudujemy z klejonych konstrukcji. Jak powstał pierwszy plan generalny. Jak powstawały pierwsze domy. Zależało mi na maksymalnym wykorzystaniu drewna, bo sport, konie, przyroda to elementy projektu. Ale życie wprowadziło zmiany. Należało podjąć inne decyzje projektowe i estetyczne. Niemniej jednak kompleks okazał się niezwykły. Przy dość prostych formach architektonicznych udało nam się znaleźć rozwiązania, które uczyniły ten zespół niezapomnianym i rozpoznawalnym. Pomimo odrzucenia drewna, odnaleźliśmy techniki we wnętrzach, plastikowe elewacje i kolorystykę obiektów. Pracowaliśmy nad absolutnie wszystkimi lokalami pod względem merytorycznym, kreującym atmosferę i wizerunek. Szkoda, że ​​nie wszystko zostało powołane do życia. Niemniej jednak, na przykład, zaprojektowałem restaurację i główną grupę wejściową razem z maestro Ingo Maurerem. Jego lekkie obiekty – nie można ich nazwać jedynie lampami – dopełniały przestrzeń, dekorowały wnętrze, dodawały mu uroku. A praca z nim była przyjemnością. Oczywiście jak zawsze chcieliśmy zrobić więcej niż pozwolił nam klient. Zawsze jest jedno ograniczenie – ekonomia. Ale cieszę się, że mimo wszystko grupa wejściowa i restauracja zostały zrealizowane wspólnie z Ingo Maurerem. Nie zabrakło także wyjątkowego projektu z fabryki IGuzziniten kompleks. Ja, wraz z działem technicznym fabryki i moimi specjalistami od oświetlenia, pracowaliśmy nad nim około sześciu miesięcy. Efektem naszej pracy był list wysłany do mnie przez moją klientkę w dniu moich urodzin: „Anno, dziękuję bardzo! Wszystko jest bardzo piękne!” To było miłe. Ale projekt nie miał się spełnić. Znów ekonomia. A ja musiałem z kolegą polecieć do Chin i spróbować zrealizować oświetlenie dla całego kompleksu w ramach przeznaczonego na to budżetu. Niektóre rzeczy nam się udały, inne nie. Chiny to Chiny. Nie sposób zgadnąć, jak te lampy będą się zachowywać za pół roku, rok... Wszystkie domy wybudowane na terenie kompleksu zostały również w całości przez nas zaprojektowane, nie tylko pod względem rozwiązań architektonicznych, ale także wnętrz. I zostały one zrealizowane, przynajmniej w wykończeniu, zbliżone do tego, co zaplanowaliśmy. Oczywiście w ramach przeznaczonego na ten cel budżetu. Jedną z moich ulubionych była moja wystawaprojekt. Ulubione projekty to zazwyczaj te, które są pielęgnowane i rodzą się jak dzieci. Od pomysłu do pełnej realizacji, bez presji ze strony klienta, w harmonii i szczęściu.

O mnie i zespole

Urodziłem się w Kazaniu, w rodzinie dwóch architektów.Moi rodzice obiecywali młodym profesjonalistom, dlatego od razu po ukończeniu studiów dostali ciekawą pracę. Mama pracowała w warsztacie restauratorskim, a tata pracował na czele APU w swoim rodzinnym mieście nad nowymi projektami. Pamiętam, jak tata siedział w nocy, pochylony nad deską kreślarską, która odsunęła się od ściany w kuchni... Nie wiem, czy to ostatecznie wpłynęło na mój wybór zawodu, ale porzuciwszy muzykę, fizykę i medycynę, nadal wybrałem architekturę. Po ukończeniu szkoły fizyki i matematyki wstąpiłem na wydział architektury Kazańskiego Instytutu Inżynierii Lądowej, który ukończyli także moi rodzice. Po trzecim roku przeniosłem się do Moskiewskiego Instytutu Architektury, gdzie ukończyłem wydział Rekonstrukcji i Restauracji w Architekturze. Po ukończeniu instytutu miałem okazję pracować w instytucie SpetsProektRestavratsiya na wyspie Izmailovsky pod kierunkiem wybitnej konserwatorki Niny Iwanowej Bykowskiej. Potem przez jakiś czas w towarzystwie sławnych osóbNa moim rodzinnym wydziale uczyłem projektowania architektów Kirilla Gorodowa i Georgy'ego Pryanishnikova. W tym samym czasie znajomy zaprosił mnie na rozmowę do młodej, rozwijającej się pracowni architektonicznej Andrieja Rudakowa „2R Studio”. Zacząłem tam jako architekt i od razu otrzymałem pierwsze zlecenie zaprojektowania wnętrza butiku z zegarkami Saga Swiss, który do dziś mieści się w budynku centrum kinowego na Krasnej Presnej. To prawda, że ​​\u200b\u200bwnętrze zostało już przerobione. Nic dziwnego, że minęło prawie 20 lat. Potem były inne zadania. Pracując tam poznałam mojego przyszłego męża Renata Polyakova i razem z nim stworzyliśmy później własne biuro projektowe i agencję Studio Spot. Potem „zachorowałem” na Włochy. Dużo podróżowaliśmy na wystawy, pisaliśmy artykuły o nowych projektach do naszych publikacji architektonicznych, takich jak „Stołek”, „ArchiDom”, Salon-inteior, „Mezzanine”. Ze wszystkimi się przyjaźniliśmy, wszyscy nas znali i publikowali wiele naszych projektów. Potem zdecydowałem się na drugie wykształcenie i wstąpiłem do Instytutu. M. Thorez, dla departamentu włoskiego. A jednocześnie stworzyła swoją pierwszą kolekcję mebli, fabrykę Cosmo, którą z dużym sukcesem pokazaliśmy po raz pierwszy w Mediolanie podczas Międzynarodowych Targów Mebli Salone del Mobile, w coraz bardziej znanym programie Fuori Salone. Potem poznałem tak znanych na całym świecie przyjaciół, jak Luca Scacchetti, Ivan Bai, Antonio Acito, Enrico Tonucci i oczywiście mój ukochany Ingo Maurer, z którym próbowaliśmy realizować bardzo śmiałe projekty w Moskwie. Ci, którzy robią to od około 20 lat, nie ustąpiąOkłamię cię - staliśmy na samym początku, na samym początku rozwoju wspaniałego wydarzenia, które teraz nazywa się iSaloni. Przez kilka lat z rzędu Renat i ja organizowaliśmy rosyjską wystawę w programie Fuori Salone, którą sami opracowaliśmy i wyprodukowaliśmy. Wtedy zdecydowałem, że muszę jakościowo poprawić swoją wiedzę z zakresu projektowania wnętrz i wstąpiłem na Politecnico di Milano, aby wziąć udział w kursach dla specjalistów w zakresie rozwoju wnętrz publicznych. Potem były tam kursy PoliDesign, ale to było dużo później. Przez te wszystkie lata studio przeszło wiele zmian – nie tylko w nazwie i jakości treści projektów. Braliśmy udział w opracowaniu rozwiązań projektowych dla Hotelu Moskwa, który dysponuje 40 000 metrów kwadratowych pokoi i apartamentów, a także części ogólnodostępnych, takich jak salon, restauracje i recepcja. Firma posiada na swoim koncie osiedla indywidualne i bliźniacze w rejonie Podolska, koło Troickiego, w rejonie Istra, w obwodzie Mytishchi. Na terenie obwodu podolskiego, według opracowanego przez nas projektu przebudowy, we wsi Fabriki nazwanej imieniem 1 maja wybudowano budynek ośrodka rekreacyjnego. Nie tak dawno temu, w 2013 roku, przy wsparciu moichprzyjaciółmi z agencji ADI-M Peter i Anton Alexandrov, wymyśliłem i zrealizowałem wystawę „Architektura Rosji - przeszłość, teraźniejszość, przyszłość”. Pierwsza jej część poświęcona była twórczości najwybitniejszego z rosyjskich architektów – Konstantina Stepanowicza Mielnikowa. Nad przygotowaniem tej wystawy pracowaliśmy z przyjaciółmi prawie rok. W ramach wystawy mogłem zorganizować wspaniały konkurs dla młodych architektów o Nagrodę Avangard, którego zostałem partnerem w 2013 roku. Ta wystawa i konkurs zostały pokazane w Mediolanie podczas iSaloni, w jednej z najbardziej prestiżowych galerii w Mediolanie, Spazio Crizia, obok inspirowanych dzieł geniusza Ingo Maurera. Wystawa ta gościła następnie w mieście Pesaro podczas tamtejszego festiwalu filmowego, a następnie została pokazana w ArchMoskwa w dziale Następny. W przyszłości mam nadzieję kontynuować tę pracę; mam plany na wiele lat. Dziś nasza firma zajmuje się projektami inwestycyjnymi i prywatnymi, bardzo spersonalizowanymi. Nadal kochamy wnętrza, a jeśli chodzi o budowę nieruchomości wiejskich, oferujemy kupującemu produkt gotowy pod klucz, ze wszystkimi rozwiązaniami wnętrzarskimi. Sytuacja rynkowa dyktuje własne zasady gry. To nie są luksusowe wille, ale jasne, przytulne domki dla młodych rodzin, sprzedawane w rozsądnych cenach. Ale, jak mówią, każdy głupiec może sprawić, że będzie drogo i pięknie, ale niedrogo, elegancko i stylowo - trzeba spróbować. Prawdopodobnie dzisiaj takie jest motto naszej firmy: „wysoka jakość, wygoda, styl i przystępna cena”.

Komentarze

uwagi