Nazywają siebie architektami światła, zaskakująświat z futurystycznymi, ręcznie robionymi lampami i wyznają swoją miłość do Rosjan. O tajnikach mody oświetleniowej i gustach rosyjskich klientów opowiadał jeden z założycieli holenderskiej marki van Egmont. Holenderski architekt William Brand i rzeźbiarka Annette van Egmont w 1988 roku skręcili swoją pierwszą lampę ze zwykłego drutu stalowego. I od razu stał się ikoną designu. Od tego czasu „technologiczne malowanie światłem” marki Brand van Egmond podbiło połowę świata. Opiera się na idei tradycyjnej, ręcznej produkcji, udoskonalonej nowoczesnymi technologiami i najnowszymi materiałami. Rezultatem są wyjątkowe oprawy, z których prawie wszystkie można dostosować do osobistych potrzeb klienta. Są też tacy w Rosji. Redaktor naczelna etk-fashion.com Oksana Kashenko spotkała się z Williamem Brandem specjalnie, aby dowiedzieć się, jakie światło preferują nasi rodacy i jakie nowości wymyślił Brand van Egmond, aby nas zaskoczyć. William Brand, architekt i projektant Ukończył Uniwersytet Sztuk Pięknych w Utrechcie w Holandii, uzyskując dyplom z architektury. W 1989 roku wraz z rzeźbiarką Annette van Egmond założył firmę Brand van Egmond i otworzył własny warsztat, ponieważ zewnętrzni producenci nie chcieli podejmować się tak skomplikowanych projektów. Lista nagród za wzornictwo otrzymanych na przestrzeni tych 25 lat ledwo mieści się na trzech stronach. Założyciele firmy sformułowali swój cel jako „sztuka bez ograniczeń” i do dziś mają pewność, że jedynie niedoskonałość środków technicznych może przeszkodzić im w realizacji zamierzonego celu. brandvanegmond.com — - Masz rację.Co roku rozwiązuję jakąś zagadkę. Zwykle tylko jeden. To często wystarcza. W zeszłym roku był na przykład taki obiekt. Nowe spojrzenie na tradycyjny żyrandol: duża lampa wisząca sufitowa. Nazwaliśmy go żyrandolem z wodorostów. Czy znasz tę algę? — - Z pewnością.Inspiracja czerpie z natury, jak często mówią" — - To wszystko. Każdy, kto zna się na nurkowaniu, zrozumie, co mam na myśli. Kelp kołysze się w morzu, przesiąknięty drżącym światłem. To poruszający cud, który czasem kryje się gdzieś w środku, a czasem oślepia oczy. Po prostu niesamowite. To był impuls, źródło inspiracji, które zrodziło tę formę. Pomysł okazał się wielkim sukcesem. Dokładnie tak postępujemy – przyciągamy uwagę, a potem dostajemy informację zwrotną i odpowiedzi. Czasami używamy ich do stworzenia czegoś innego. Tak powstał ten serial. A potem rozglądaliśmy się i dalej „dopracowywaliśmy”, już bawiąc się kolorem. Stało się dla nas jasne, że w domach robi się coraz zimniej, bo modne są bardzo jasne lub chłodne odcienie podłóg i ścian. Postanowiliśmy pobawić się kontrastami i sprawić, że lampy będą cieplejsze. Stąd ta czerwona miedź. W Europie to uwielbiają, ale w Rosji z jakiegoś powodu wolą nikiel. Chociaż chyba powinno być odwrotnie, tu jest chłodniej, prawda?— -Co Cię inspiruje i motywuje?kaprys? — — Można o mnie myśleć jako o pisarzu opowiadającym historie. Tylko mój instrument jest trochę inny. Za każdym z moich obiektów kryje się jakiś prosty i rozpoznawalny obraz - nazywane są też archetypami. Na przykład pierścionek, zamek, świeca, kamień – coś fundamentalnego, co dotyka nas na głębokim poziomie. Dlatego pomimo całej nowoczesności naszych lamp, często odsyłają one do przeszłości - przerzucają most z ubiegłego wieku do fantastycznego jutra. Podobnie jak ten sam żyrandol, którego „przodkiem” była średniowieczna lampa zamkowa. Następnie opracowuję pomysł, robię szkic i szybko biegnę do studia. — - Ile to może zająć? — - To zależy od obiektu. Ale staram się, aby ten proces przebiegał szybko. Jeśli to przeciągniesz, rzadko otrzymasz dobry projekt - inspiracja zostanie utracona, gdy pomyślisz i dokończysz wszystkie niuanse i małe rzeczy. — -Możesz opisać jak to jest?dzieje się w konkretnym przykładzie? — - Z pewnością! Spójrz, ta lampa podłogowa pochodzi z tego ostatniego. Czy wiesz, co było pierwotnym, podstawowym elementem? Kamień i kij. Dlaczego, pytasz? Tak, ponieważ wszyscy wyszliśmy z epoki kamienia. To są dla nas najbardziej zakorzenione, najbardziej zrozumiałe, najczystsze obrazy. Są niesamowicie atrakcyjne. — - Czy lubisz pracować z metalami?prawda? — - Generalnie tak, dokładnie. Ale jako projektant uwielbiam wyzwania, jak to się teraz potocznie nazywa – to też może być źródłem inspiracji. Victoria i Arthur – jedna forma i dwa modele w kolekcji – są właśnie takim przypadkiem. — – Czy to ta sama lampa? — - Różny. Ale architektura, projekt obiektu jest taki sam. Po prostu noszą inne stroje. Wiesz, że kryształy są w modzie na Bliskim Wschodzie. Ale ważne, żeby nie przesadzić z nimi – trochę za dużo, a skończy się kiczem. Był popyt i były prośby, także do mnie. I choć nie jestem wielką fanką kryształów, bardzo zależało mi na wykonaniu dobrej roboty. I zrobiłem to. Ten żyrandol z kryształami - bardzo kobiecy - otrzymał imię Victoria. Ale ta ubrana w zbroję stała się Arturem – jest mężczyzną. Jak widać, zasady kobiece i męskie są znowu podstawowymi obrazami i archetypami ludzkiej osobowości. — - Wiem, że masz dużo ifanów i klientów w Rosji. Jak ci się podoba praca z Rosjanami? Co zamawiają? — — Wiesz, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się ze specjalnym zamówieniem z Rosji – a często pracujemy na indywidualne zamówienia od prywatnych klientów z całego świata – byłem bardzo mile zaskoczony. Między Wiktorią a Arturem Rosjanie wybierają Artura, tak jak ja. I podoba mi się to. W ciągu ostatnich 10-15 lat Twój gust niesamowicie się rozwinął. Mówię bez ironii. Bardzo długo żyłeś w całkowicie zamkniętym kraju, z niemal całkowitym brakiem dostępu do wielu zjawisk kulturowych, dzięki którym nowoczesny design istnieje jako szkoła. To po prostu niesamowite, że z jednej strony nie utknęliście w tradycyjnym myśleniu i nie rzuciliście się na oślep we wszystko, co napływało z zewnątrz. Obiekty architektoniczne, które ostatnio oglądam w Moskwie, pokazują, że Rosjanie to odważny naród, posiadający własną wizję i rozwinięty zmysł artystyczny. To będzie się tylko pogłębiać. W Rosji wykonałem kilka moich ulubionych prac. Chociaż tworzę rzeczy bardzo dekoracyjne, w głębi serca jestem architektem minimalistycznym: najbardziej lubię dodawać detale do tego specyficznego minimalistycznego otoczenia, tworząc obiekt artystyczny w czystej przestrzeni. To jest to, co zrobiłem. I to było niesamowite, jak nagły plusk w absolutnie gładkiej i cichej wodzie.— – Który pokój lubisz najbardziej?miłość w domu? — — Oczywiście jadalnia połączona z kuchnią. To jest serce domu. Ognisko. Rodzina. Przyjaciele wpadają na kieliszek wina. Najlepsze miejsce na świecie. Bardzo rzadko chodzę do salonu: nie mam tam nic do roboty i po prostu nie mam czasu na telewizję. Ale kuchnia-jadalnia to zupełnie inna sprawa. Nie tylko wtedy, gdy siedzimy przy wspólnym stole, ale także wtedy, gdy gotujemy, szykujemy się do pracy, wymieniamy wiadomościami – to najcieplejsze miejsce w domu, najbardziej tętniące życiem. Swoją drogą mamy świetnego na takie miejsce. Pokazywać?.. brandvanegmond.com